GOES TO M - fantazyjna perfekcja. Wywiad z Magdą Pogorzelską

Dodano: 28.05.2013
„Czy może być więcej fantazji i przepychu niż w kosmosie?” – tym pytaniem marka GOES TO M wita na swojej stronie. Podróże po wszechświecie i astronomia są inspiracją, na którą często powołuje się Magda Pogorzelska, projektantka i założycielka marki. Od początku tego roku jej portfolio możecie podziwiać także w MaxModels.pl

 

Jeżeli poszukujecie alternatywy dla popularnych ubrań i dodatków produkowanych masowo, a dodatkowo cenicie niebanalność i pomysłowość - zapoznajcie się z projektami GOES TO M. Plecak w formie klatki dla ptaków czy ręczne aplikacje nawiązujące do teleskopu Hubble'a to tylko niektóre przykłady nieograniczonej wyobraźni Magdy Pogorzelskiej. Jednak jak sama podkreśla w rozmowie z nami, pomysłowość ubrania nie zależy tylko od oryginalnego wzornictwa, ale także od praktyczności i jakości wykonania. Dlatego wszystkie projekty GOES TO M wykończone są ręcznymi ściegami, z wielką dbałością o szczegóły i jedynie z najlepszej jakości materiałów. Jak chociażby bawełniana dzianina „przyjaźnie otulająca niczym droga mleczna", z jakiej uszyta jest kolekcja Ozzy Asteroid.


Katarzyna Denkowska: Jakie były Pani początki w branży?


Magda Pogorzelska: Od trzech lat studiuję na kierunku związanym z modą. Zdobywam niezbędną wiedzę i gromadzę inspiracje, których naturalną konsekwencją jest powstanie GOES TO M. Na początku zeszłego roku zaczęłam organizować pracownię. Opracowałam plan działania i przygotowałam pierwsze projekty. Później były już tylko dni i noce wypełnione szyciem i sesjami zdjęciowymi, aż do debiutu w kwietniu tego roku czyli Showroom na FashionPhilosophy Fashion Week Poland w Łodzi. Myślę, że właśnie teraz stawiam swoje pierwsze kroki w branży. Cieszę się każdym sukcesem i z pokorą przyjmuję krytykę.


K.D.: Oprócz kosmicznych inspiracji marka GOES TO M przywołuje także takie nazwiska jak Versace, Moschino, Schiaparelli, Piaggi. Dlaczego akurat oni?


M.P.: Pozornie to całkiem przypadkowy zbiór, ale tak naprawdę łączyła ich osobliwa miłość do mody, którą postrzegali nie tylko jako stosowne okrycia ciała, ale jako sztukę. Balansowali na granicy kiczu i tandety, traktowali ubrania i dodatki z przymrużeniem oka, jednocześnie robiąc rzeczy wspaniałe. Ich niezwykłe projekty, czy stylizacje w przypadku Piaggi, były swoistym pastiszem wielkiej mody. Jestem zakochana w ich twórczości, niczym w dziełach wielkich mistrzów i w związku z tym stosuję zasadę - kupuję tylko to czego pragnę, pożądam. Tym samym kieruję się w swojej pracy.


K.D.: Gdyby miała Pani wybrać jedną osobę, która najbardziej wpłynęła na Pani postrzeganie mody, to kto by to był?


M.P.: Szczególny wpływ ma na mnie Elsa Schiaparelli. Niedoceniana, wręcz pogardzana przez takie ikony jak Chanel, była najbardziej nowatorską projektantką wszechczasów. Jej humor i odwaga oraz nie poddawanie się sztywnym regułom okrutnego światka mody zainspirowały mnie do podążania własną ścieżką. I właśnie to robię, słuchając, wbrew trendom własnej intuicji i namiętności.


K.D.: Zdecydowanie odzież i dodatki GOES TO M są przykładem takiej niezależności. A jak podpowiada Pani intuicja: ważniejsza jest praktyczność czy styl? A może te dwie kwestie się wykluczają?


M.P.: Praktyczność i styl. To absolutnie się nie wyklucza, ale żyjemy w czasach kiedy wszystko musi być pożyteczne, mieć sens i cel. A przecież ta hedonistyczna strona życia, czerpanie przyjemności z obcowania z pięknem, wpływa na nasze odczucie szczęścia. Projektując myślę o użyteczności, ale to nie jest podstawa, ani tym bardziej przymus. Jeżeli ktoś szuka zwykłej bawełnianej sukienki z dzianiny idealnej na chłodne wieczory, to nie znajdzie jej w GOES TO M. Ale jeśli szuka niezwykłego uczucia, które przeniesie go do kapsuły Apollo 11 i pozwoli spojrzeć przez okrągłe okienko na ziemię i gwiazdy, to dobrze trafił. Przy okazji dostanie do tego tę szarą, wygodną sukienkę :)


K.D.: A poszukując alternatywy dla zwykłej torebki odnajdzie plecak w formie klatki dla ptaków. Z kolei uciekając od nudnych nadruków odnajdzie książki spadające z półek, asteroidy i aplikacje, które przypominają urzekające dziecięce kolorowanki...


M.P.: Podziwiam otaczający mnie świat, doceniam piękno przedmiotów, które już istnieją i staram się to przenieść na aplikacje. Lubię wywoływać uśmiech, cenię absurdalny humor, dlatego zaprojektowałam skórzane plecaki w formie kobiecej piersi z sutkiem przebitym kolczykiem. Nie boję się dosłowności, śmieszności czy kontrowersji. Stąd kamizelki ze skórzanymi zębami czy wspomniane plecaki w formie klatki dla ptaków.

 

fot. Tomasz Zbyszewski


K.D.: Jakie cechy, oprócz źródeł inspiracji, określiłaby Pani jako wyróżniające GOES TO M?


M.P.: Sądzę, że charakterystyczną cechą marki jest połączenie prostych krojów z bogatym zdobnictwem. Głównym elementem projektów są ręcznie przeze mnie szyte aplikacje z różnych tworzyw. W projektach wykorzystuję bawełnę, skórę, wełnę i kaszmir, kamienie i koraliki. Często używam szlachetnych tworzyw jak jedwabne nici, naturalne perły czy aksamity.


K.D.: Jak rozpoczyna Pani pracę nad nowym projektem?


M.P.: Cały proces tworzenia trwa bardzo długo, pomijając nawet etap szycia asortymentu. Materiały wybieram powoli, sprawdzam jaki mają zapach, dotykam - nigdy nie opieram się tylko na wrażeniach wzrokowych. Ręcznie docinam i szyję, nierzadko widząc za oknem wschód słońca. Koraliki przyszywam pojedynczo, sztuka po sztuce. Klient ma świadomość, że każdy egzemplarz jest unikatowy i ma jakąś historię. Używam guzików vintage, które wypruwam z ubrań kupionych specjalnie w tym celu, dostaję od znajomych, przywożę z dalekich podróży. W plecakach - wilkach potrzebowałam oczu, użyłam więc guzików, które przysłano mi z Francji. Kto wie, gdzie wcześniej były doszyte?


K.D.: GOES TO M pojawiło się w serwisie MaxModels początkiem stycznia. Czy od tego czasu udało Wam się nawiązać ciekawe kontakty?


M.P.: Dzięki serwisowi MaxModels znaleźliśmy nasze dwie, wspaniałe modelki - Magdalenę Kosman i Martę Caban. Po zalogowaniu w serwisie zamieściliśmy ogłoszenie, na które odpowiedziało mnóstwo interesujących kobiet i wybór był bardzo trudny! Po pierwszych, próbnych sesjach nawiązaliśmy stałą współpracę, która z czasem przekształciła się w serdeczną znajomość. Dziewczyny okazały się nie tylko profesjonalne i piękne, ale przede wszystkim idealne dla wizji marki.


K.D.: Czyli modelki do zdjęć wizerunkowych już odnaleźliście :) Jesteście zainteresowani współpracą także z innymi profesjonalistami?


M.P.: Na chwilę obecną serwis służy nam do nawiązywania współpracy z kreatywnymi fotografami i wizażystami, którzy wykorzystują nasze prace w swoich sesjach zdjęciowych. Profil na MaxModels traktujemy także jako swego rodzaju portfolio, dzięki którym ludzie z branży mogą nas odnaleźć.


K.D.: Dziękuję za rozmowę.

 

Więcej zdjęć projektów GOES TO M odnajdzieciena oficjalnej stronie marki: http://goestom.com/ oraz w portfolio w MaxModels.pl

 

Komentarze (0)

Twój komentarz może być pierwszy

Skomentuj
Zostało 4000 znaków do wpisania