Modelka plus size przede wszystkim powinna być zdrowa - wywiad z Zuzą Zakrzewską

Dodano: 29.11.2017

Zuza Zakrzewska żyła marzeniami o modelingu, dopóki nie usłyszała o Supermodelce Plus Size, gdzie zajęła drugie miejsce! Z nami szczerze porozmawiała o kulisach programu, finale, jurorach, swoich pasjach i planach. A także o tym, gdzie kończy się plus size, a zaczyna niezdrowy wygląd.

 

Zobacz portfolio Zuzy w MaxModels >>>

 

Kamila Bińczak: W programie "Supermodelka Plus Size" zajęłaś drugie miejsce, czego serdecznie gratuluję! Wiem, że nie zajmowałaś się wcześniej profesjonalnie modelingiem. W programie po raz pierwszy szłaś po wybiegu? Jakie były twoje pierwsze wrażenia?


Zuzanna Zakrzewska: - Dzień przed castingiem wzięłam lekcje chodzenia u koleżanki i jej mamy na ich tarasie. Wcześniej nie chodziłam na tak wysokich obcasach. Nie zajmowałam się też modelingiem, bo nie sądziłam, że ktokolwiek widziałby mnie w roli modelki. Często pozowałam, przebierałam się, ale tylko przed samowyzwalaczem i rodziną.

 

- Po ukończeniu studiów pedagogicznych w Kielcach, chciałam zrobić coś, co da mi możliwość poznawania ludzi ze świata artystycznego. Poszłam do szkoły wizażu i stylizacji i zaczęłam współpracę z profesjonalistami z branży. Wiedziałam dużo o modelingu - jak się ustawić, pracować na planie, jak się pomalować i uczesać, ale nigdy nie odważyłam się zapozować. Kiedyś jeden ze stylistów niby żartem rzucił, że przecież są modelki w rozmiarze 40+ i muszą mi zrobić sesję rodem z włoskiego Vogue. Po jakimś czasie nieśmiało zapytałam: "Co z moją sesją?", ale nagle nikt nie miał czasu.

 

fot. Emil Biliński

Naga sesja uczestniczek programu Supermodelka Plus Size >>>

 

- Wcześniej, gdy byłam na studiach, właścicielka wynajmowanego przeze mnie mieszkania chciała, żebym poszła w pokazie na Off Fashion. Bez mojej zgody zadzwoniła do przyjaciółki, która była odpowiedzialna za nabór modelek. Jednak niska samoocena i myśl, że mój rozmiar mnie zdyskwalifikuje sprawiły, że bałam się ośmieszenia i nie wzięłam udziału. Takich okazji miałam wiele, ale zawsze myślałam, że ktoś ze mnie żartuje i żyłam marzeniami, aż w końcu pojawiła się Supermodelka Plus Size.

 

- Na pierwszym pokazie pomyślałam: "O Boże! Żebym tylko się nie potknęła na tych obcasach i nie zleciała ze schodów!". Pokaz sukien ślubnych od Violi Piekut był piękny, ale moje ruchy na wybiegu były zachowawcze. Z czasem było lepiej, ale nie mogłam zobaczyć na podglądzie, co robię źle. Po obejrzeniu wszystkich odcinków wyciągnęłam wnioski i na finale dałam czadu! Płynęłam po wybiegu, skupiałam się na pracy i dobrej zabawie. Takie pozytywne myślenie zaprowadziło mnie aż na drugie miejsce. Jestem przeszczęśliwa!

 

fot. AKPA/Gałązka


Dowiedziałam się, że masz już za sobą udział w programie telewizyjnym - "Jak dobrze wyglądać nago". Przekonywano w nim, że wszystkie kobiety, bez względu na rozmiar, mogą wyglądać świetnie nago i w ubraniu. Zwieńczeniem programu była sesja zdjęciowa. Minęło bardzo dużo czasu od tego nagrania, ale czy zdobyte tam doświadczenie pomogło ci w Supermodelce Plus Size?

 

- W tym programie wzięłam udział, gdy miałam 19 lat. To było tak dawno, że nawet nie pamiętam, jak to wszystko wyglądało, więc to doświadczenie nie pomogło mi przy Supermodelce. Pamiętam jedynie, że atmosfera na planie była dużo bardziej stresująca, ale mogło być to spowodowane moim młodym wiekiem. Zrobiłam to dla mojej mamy, która kocha Goka Vana i program "JDWN". Sama nie odważyła się wysłać zgłoszenia, zrobiłam to za nią. Powiedziała, że weźmie udział tylko, kiedy ja też się zgłoszę. No i stało się, zaproszono nas do programu, bo po raz pierwszy w historii zgłosiła się matka z córką. W programie tym nie uczono, jak chodzić i jak pozować. Ustawiono nas po prostu do zdjęcia i je wykonano. Jednak przeszłam wtedy wielką metamorfozę. Nauczyłam się, jak się ubierać i jak malować. Wtedy również powstało w mojej głowie marzenie o pracy na planach filmowych i przy sesjach zdjęciowych, jako makijażystka czy stylistka. Na bycie modelką wciąż nie miałam odwagi, bo wówczas myślałam, że nie ma modelek plus size.

 

fot. Marcin Łobaczewski

 

Z którego momentu w programie jesteś najbardziej dumna?

 

- Jestem dumna z każdego momentu i niczego nie żałuje. Chciałam pokazać prawdziwą siebie, niczego nie udawałam. Czasem działo się to kosztem tego, że internauci wytykali mi "żenujący płacz". Mimo że jestem bardzo otwartą osobą, to mam w sobie delikatną nieśmiałość. Nie jest to na pewno nieśmiałość, o jaką chodziło Rafałowi Maślakowi, który nie mógł sobie darować i nawet w finale powiedział, że znów wyszła moja nieśmiałość, ponieważ spojrzałam na ziemię, kiedy szłam opowiedzieć o sobie publiczności. W całym programie tylko ten jeden raz spuściłam wzrok, żeby zobaczyć czy stanęłam na krzyżyku, aby kamera mogła mnie ująć w całości. Niestety mam wrażenie, że Rafał był od początku przeciwko mojemu udziałowi w Supermodelce i jego sztuczne oceny wcale mnie nie motywowały.

 

- Jedną z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w tym programie to zadania taneczne. Podczas lekcji z Rafałem Maserakiem i na warsztatach przygotowujących do występu cheerliderskiego, czułam się jak ryba w wodzie. Jestem dumna ze swojego progresu i z każdej sesji zdjęciowej oraz z tego, że moim udziałem w programie udowodniłam innym i sobie samej, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno!

 

fot. Małgorzata Feliksik

 

Odważnie mówisz o ocenach Rafała Maślaka. Uważasz, że nie były do końca rzetelne? Kogo z jury ceniłaś najbardziej?


- Rafał chyba nigdy nie chciał nawiązywać z nami bliższego kontaktu. Nie przychodził do nas tak, jak np. Emil Biliński, który czuł się za nas odpowiedzialny. Nawet poza kamerami pocieszał nas, poprawiał, dawał wskazówki... był blisko! Czuł, że potrzebujemy tego wsparcia. Rafał Maślak, nawet jeśli mi kibicował, to na koniec nie dał mi odczuć, że tak jest. Na próbach zwracał się tylko do Kasi i Asi, a mnie omijał. Co prawda podczas finału w końcu powiedział "Zuza też genialnie...". Ale, jak już wspomniałam, wcześniej skrytykował mnie za to, że spojrzałam na punkt, który wskazywał, gdzie mamy stanąć. Zrzucił winę na moją nieśmiałość, a tym samym umiejętnie nakierował niezdecydowanego widza, na kogo nie głosować.

 

Zobacz relację z finału Supermodelki Plus Size >>>

 

- Jurorzy, w szczególności Emil, dawali nam wskazówki, ale najwięcej nauczyłam się od zaproszonych gości. Na przykład od choreografa Jarka Szado, fotografów, ekipy KRIS CREW, która uczyła nas układu na pokaz cheerliderek, Rafała Maseraka i szeregu ludzi, którzy pracowali poza kamerami. To oni krzyczeli do nas "nie garb się", "popraw spódnicę", "rozmazałaś szminkę!". To dzięki nim zaszłam tak daleko. Także naczelna "Claudii", Justyna Szawdyn, zwróciła mi uwagę na to, jak zrelaksować twarz przy sesji świątecznej i okładkowej. Musiałam na nią trafić, aby dowiedzieć się tak prostych, a zarazem trudnych rzeczy. Podczas finału, choreograf Maciej Zakliczyński, podpowiedział mi kilka ważnych wskazówek. Gdybym znała je wcześniej, pewnie w programie byłabym bardziej pewna siebie.

 

fot. AKPA/Gałązka

 

Będziesz kontynuowała karierę w modelingu? Myślisz, że na polskim rynku jest zapotrzebowanie na modelki plus size? A może chcesz próbować swoich sił za granicą?

 

- Gdy dowiedziałam się, że główna nagroda to pokaz Ewy Minge w Mediolanie, sesja w Claudii oraz 50 tys., to od razu wiedziałam, jak chciałabym to wykorzystać. Po pierwsze, jak najlepiej zaprezentowałabym się na pokazie w Mediolanie. Dzięki temu, ktoś ze świata mody mógłby mnie zauważyć. Następnie chciałam wydać wygraną sumę na sesję zdjęciową u kogoś równie utalentowanego, co np. Mario Testino i powysyłać swoje portfolio do zagranicznych agencji. Marzę o Nowym Jorku!

 

- Bardzo chciałabym kontynuować karierę jako modelka z przesłaniem. Moje motto to:

 

"Modelka, która bazuje tylko i wyłącznie na swojej fizyczności zrobi karierę, ale zostanie w sercach ludzi przez rok czy dwa. Natomiast modelka, która ma do zaoferowania światu coś więcej niż tylko ładną buzię, zostanie w sercach ludzi na zawsze. Nawet, gdy się zestarzeje, schudnie, przytyje, to mając wachlarz talentów, będzie mogła być z odbiorcami na dobre i na złe".

 

- Jestem dziewczyną, która nie boi się nowych wyzwań. Mogę wyjechać na drugi koniec świata z dnia na dzień, żeby nagrywać reklamę lub zagrać w filmie czy nagrać program podróżniczy. Spełniłabym się nie tylko jako modelka. Mam też nadzieję, że producenci zaczną zatrudniać dziewczyny, które noszą rozmiar taki, jaki ma przynajmniej 60% kobiet w Polsce, a nie jedynie te bardzo wychudzone.

 

fot. Małgorzata Feliksik


Pierwsze informacje o Supermodelce Plus Size wzbudzały wiele pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Odbiór programu był taki, jak się spodziewałaś?

 

- Wiedziałam, że zdania na temat programu będą podzielone. Ja nie miałam problemu z hejtem, nie doświadczyłam go. Jedynie raz napisano, że '"płaczę, jak potłuczona". Inne dziewczyny też płakały, ale domyślam się, że montażyści chcieli nadać każdej z nas odpowiednią rolę. Po edycji kilku odcinków zauważyłam, że niektórzy faceci przestali bać się wyrażać swoje upodobania do kobiet plus size. Teraz otwarcie mówią, że lubią kształtne kobiety. Jednak promując program wszyscy jurorzy podkreślali jednogłośnie, że nie chcemy popierać niezdrowej otyłości. Aczkolwiek przesłanie to trochę się zatarło, w końcu wygrała najgrubsza z dziewczyn. Nie mówię tego złośliwie, ale niektóre z uczestniczek wyglądały przy niej na szczupłe. Piękną figurę ma Kasia Bochenkiewicz, która też była w finale, ale stojąc przy zwyciężczyni, wyglądała szczuplutko. Mam wrażenie, że pokazanie w programie zdrowego plus size nie do końca się udało. Pamiętajmy, że "Supermodelka Plus Size" była wzrowowana na niemieckim "Curvy models", gdzie były pokazane kształtne, normalne modelki.

 

fot. Zuza Krajewska

 

Poruszyłaś ważny temat. Programy takie, jak Supermodelka Plus Size, mogą pomóc wielu osobom w zaakceptowaniu siebie. Jednak zarówno anoreksja, jak i otyłość są niebezpieczne. Myślisz, że granica między plus size, a niezdrowym wyglądem została w programie przekroczona?

 

- Uważam, że modelka plus size przede wszystkim powinna być zdrowa. Krągłe kształty i większy rozmiar nie powinien być wynikiem obżarstwa lub zerowej aktywności fizycznej. Według mnie to właśnie prowadzi do kiepskiego samopoczucia i złego stanu zdrowia. Nie mówię o tym, że musimy być na diecie, jeść sałatę i codziennie ćwiczyć na siłowni. Wszystko powinno być w granicach rozsądku. W programie było mnóstwo pięknych dziewczyn, które odpadły dużo za wcześnie. Na przykład Żaneta Kurkowska - idealne kształty i piękna twarz, a w dodatku niesamowicie szczera i elokwentna osoba. Pięknie i zdrowo wygląda też Agnieszka Bielecka. Jej ciało jest idealne - jędrne, zgrabne, umięśnione i proporcjonalne. Właśnie tak sobie wyobrażam idealną modelkę plus size.

 

fot. Kajus Pyrz

 

Zajmujesz się także zawodowo makijażem. Czy byłaś zawsze zadowolona z pracy wizażystów w programie? Miałaś kiedyś inną wizję tego, jak powinnaś być umalowana?

 

- Wizażystką jestem już kilka lat. Pracowałam pod okiem największych polskich makijażystów, od nich wiele się nauczyłam. Mam spore doświadczenie na planach filmów niezależnych i na sesjach zdjęciowych oraz przy tworzeniu teledysków. Otwarcie mogę powiedzieć, że znam się na tym. Oczywiście uczyć trzeba się całe życie, ale myślę, że pracuję profesjonalnie. W większości przypadków byłam zadowolona z makijażu w programie. Ale zdarzyło się, że chciałam od razu iść do toalety i poprawić go na swój sposób. Miałam wtedy źle dobrany odcień szminki, który pożółcił mi zęby czy zbyt brokatowy, czarny, ciężki cień na powiekach, który dodawał mi 20 lat. Ale jako modelka nie mogłam narzekać - podobnie odnośnie stylizacji. Na planie nie byłam makijażystką, ale modelką, czyli czystym płótnem, które można pomalować i ubrać.

 

fot. Mateusz Nasierowski

 

W jednym z wywiadów powiedziałaś, że interesuje cię historia twojej rodziny i piszesz bloga o losach krewnych. Skąd taka pasja?

 

- Tą pasją zaraziła mnie moja mama. To ona pisze bloga o historii mojej rodziny, ja tylko czasem pomagam jej coś wyszukać czy rozszyfrować. Dawne czasy to coś magicznego. Można sobie wyobrazić, co robili nasi rówieśnicy, jaka moda wtedy panowała, jak spędzali czas wolny, kto w kim się podkochiwał. Uwielbiam słuchać historii opowiadanych przez starszych ludzi. Myślę też, że nie można zapomnieć o tym, co stało się podczas II wojny światowej. Trzeba to pielęgnować w naszej pamięci i przekazywać potomnym. Należy mówić o tym głośno, aby już nigdy więcej się to nie powtórzyło. Poza tym lubię stare rzeczy, które mnie otaczają, jak zdjęcia, naczynia, mury, obrazy - one tyle widziały...:)

 

Jesteś osobą o wielu zdolnościach i pasjach. Wiesz, co chcesz osiągnąć i masz na to plan, dlatego jestem pewna, że jeszcze o tobie usłyszymy! :)

 

fot. Krystian Lipiec

 

fot. Mateusz Nasierowski

 

fot. Mateusz Nasierowski

 

fot. Krystian Szczęsny

 

fot. Maciej Piórko

 

 

K. Bińczak/ Redakcja MaxModels

Zdjęcie główne: fot. Zuzanna Krajewska


Komentarze (2)

Skomentuj
tuonela
Modelka
04 grudnia 2017
kibicuje:) okrągłe kobietki rządzą!!
konto usunięte
30 listopada 2017
Motto aż sobie zapisałam. Bardzo się z nim utożsamiam. Życzę dalszych sukcesów. :)