Nie uznajemy półśrodków - w chwilę od zera do setki. Wywiad z Dorotą Deką i Sandrą Plajzer

Dodano: 09.08.2016

Obie są wyjątkowo utalentowane, pełne zapału i pasji oraz pozytywnej energii. Łączy je o wiele więcej, niż jedynie dopełniające się umiejętności pozowania i chwytania w kadry rzeczywistości. Poznajcie niewyczerpane źródło inspiracji, czyli Sandrę i Dorotę - znane w MaxModels jako modelka Nietrywialna i fotograf Accident.

 

Katarzyna Denkowska: Dorota ponoć krzyczy na modelki. Sama do tego przyznaje się w swoim portfolio :) Jesteś despotką na sesjach?


Dorota Deka: - Przez bardzo długi czas błędnie formułowałam fotografię ludzi. Uważałam, że skoro pomysł jest mój, mam wizję i czegoś chcę, to modelka nie ma nic do gadania. Jedyne, co ma robić, to słuchać, czego wymagam. Jeśli chcę mieć zdjęcie, gdzie dziewczyna zjada robaki i tarza się w ziemi, to do cholery, ma tak być! Bo ja wiem, że to będzie dobre zdjęcie. Jeśli ma siedzieć nago, gdzie wokół jest pełno ludzi, którzy się gapią, nie obchodzi mnie że się wstydzi. Jej ciało jest tylko modeliną, z której lepię, co chcę. Prosta zasada: jeśli wchodzisz do mojego świata - grasz na moich zasadach. Dopiero Sandra otworzyła mi oczy, że "współpraca" wcale nie musi tak wyglądać. Była pierwszą osobą, która powiedziała: „Hej, wymyślmy coś RAZEM. Pomogę ci, znam świetnego fryzjera/wizażystę i mam super pomysł". Poza tym, Sandrę ciężko do czegokolwiek zmusić (śmiech). Ma bardzo silny, nie mniej niż ja, dominujący charakter.

 

fot. Dorota Deka accident, modelka: Sandra Plajzer nietrywialna


Sandra Plajzer: - Nie wiem, czy zadecydowała kwestia naszych charakterów, czy po prostu złagodziłam „rogaty" charakter Doroty, ale nie ma w niej już krzty despotki. Nasze wspólne sesje zdjęciowe to niejako współpraca i wypracowywanie koncepcji. Warto podkreślić, że każda z nas lubi wyzwania i nie boi się różnorakich tematów... W sumie nic nas nie ogranicza. Może znaczenie ma to, że jesteśmy ze sobą blisko, znamy się również poza kadrami. To skutkuje ogromnym zaufaniem. Przyjaźń to spoiwo. Przynajmniej w naszym przypadku przyjaźń jest bardzo produktywna.

 

fot. Dorota Deka accident, modelka: Sandra Plajzer nietrywialna


Przeglądając Wasze portfolia mam wrażenie, że mam do czynienia z rozważną i romantyczną, gdzie tą pierwszą jest Dorota, a drugą Sandra... Mocno mijam się z prawdą?


Dorota: - Dość mocno! (śmiech) Nie mam w sobie za grosz rozwagi. Sandra ma jej po kroćset więcej niż ja. To ona jest „mózgiem wszystkich operacji", to ona przywołuje mnie do porządku kiedy latam w studio jak postrzelona, to ona zawsze myśli „na trzeźwo". Poza tym, Sandra zmienia się jak kameleon: raz jest romantyczna i melancholijna, raz bojowo i odważnie nastawiona do świata, ale jej cechą stałą jest nietrywialność.

 

Sandra: - Chyba nie ma takiego podziału. Sama uważam siebie za bardzo ekspresyjną i wrażliwą. Ta emocjonalność skutkuje różnorodnością - od śmiechu po łzy. Jestem niepoprawną romantyczką - to na pewno, acz czasami to właśnie ja bywam głosem rozsądku czy podczas sesji zdjęciowych czy życiowo. Dorota to postrzeleniec, czasami wątpiący w siebie - więc wtedy ja wkraczam do gry i muszę dać jej „rozważnego kopniaka". Kiedyś Dorr powiedziała mi, że ona nie uznaje półśrodków - w chwilę od zera do setki. I to coś, co nas łączy - obydwie jesteśmy wybuchowe. Trzymamy swoje zawleczki w ryzach... Ale różnie bywa.

 

fot. Dorota Deka accident, modelka: Sandra Plajzer nietrywialna


Wasze prace są tak perfekcyjne i dopracowane w każdym detalu, że wydają się być dopracowywane z pieczołowitością wymagającą wielkiego opanowania. Jednak prawda, że największe dzieła rodzą się jednak w czasie przeżywania najsilniejszych emocji i tutaj pozory mogą mylić. Jak się spotkałyście i co sprawiło, że tak mocno się zaprzyjaźniłyście?

Dorota
: - To było pięć lat temu. Wyhaczyłam portfolio Sandry na MaxModels. Pomyślałam, „cholera, to jest ona". Wiedziałam, że będzie niezwykła, obawiałam się tylko, że nie będzie chciała ze mną współpracować. Miała wtedy dużo lepsze portfolio od mojego. Okazało się, że mieszkamy w tym samym mieście. Potem przypadkiem zobaczyłam ją na ulicy. Napisałam do niej, umówiłyśmy się na zdjęcia.

 

Sandra: - To zabawne, bo teraz jesteśmy zakochane w sobie do szaleństwa - zawodowo i prywatnie. A ponoć początkowo rzeczywiście Dorota nie żywiła do mnie lubości. Maxmodels nas połączyło, za co powinnyśmy podziękować. Z kilku początkowo niepozornych kadrów zrodziło się przywiązanie, pasja, miłość do fotografii i pełnia zrozumienia. Istotne jest to, że Dorota lubi uśmiechnięte modelki i ładne uśmiechy - to również był jeden z ważnych powodów, dlaczego mnie sobie upodobała. Może to się wydawać zabawne i dość przewrotne. Z mojego doświadczenia uśmiech jest mało „fotograficzny", chyba dla wielu fotografów jest zbyt oczywistą emocją. Dorr widzi w nim coś ponad pokazywanie ząbków. Do tej pory mnie to urzeka. Mogę być u niej taka szczęśliwa, taka swobodna - nadzwyczajne!

 

Przeczuwam, jaka będzie odpowiedź na to pytanie, ale jednak spytam: wyobrażacie sobie życie bez fotografii?


Sandra: - Ja już wiem, że nie. Lata płyną szybko, więc moje pozowanie z pewnością nie będzie trwało w nieskończoność. Z bólem serca będę musiała się rozstać z tym dreszczykiem emocji, wyzwaniem, pięknem, dzieleniem się sobą w kadrach. Będąc rok w agencji, mogę powiedzieć, że miałam tego przedsmak - przedsmak fotograficznej rozłąki, a raczej w tym wypadku separacji. Ponieważ niestety agencja miała mnie na wyłączność i realizowałam niewiele projektów. To był rok zmagania się z realną tęsknotą, trudno definiowalną, ale tęsknotą. Pozowanie dla mnie jest trochę jak gra aktorska i wcielanie się w różne postaci. To uzależnia. Nawet gdy zakończę swoją przygodę, która obecnie trwa już 6 lat, to wiem, że mój prywatny folder „inspiracje" z setkami doskonałych trafień i uchwyceń, będzie nadal mnie wspierał i poszerzał się o nowe fotografie.

 

Dorota: - Czy to pytanie retoryczne? (śmiech). Fotografia uratowała mnie w życiu dwa razy. Raz, po wypadku samochodowym i jego nieprzyjemnych konsekwencjach, drugi raz po stracie bardzo bliskiej mi osoby. Całe życie szukamy czegoś, w czym będziemy czuć się dobrze, w czym będziemy mogli się zanurzyć i w pełni oddać. Tym jest dla mnie malowanie światłem. Gdyby ktoś odebrał mi wzrok czy też dłonie, równie dobrze mógłby mnie zabić, bo odebrałby mi podstawowe narzędzia do tworzenia.

 

fot. Dorota Deka accident, modelka: Sandra Plajzer nietrywialna


Myślę, że wiele osób zazdrości wam tego zapału i faktu, że odnalazłyście pasję odmieniającą całkowicie życie. Nie wszyscy mają to szczęście. Pytanie z innej beczki: gdybyście miały nieograniczone fundusze, to jaką sesję byście zrealizowały? Byłaby to sesja wspólna, czy raczej osobno?

 

Dorota: - Podróż dookoła świata. Przypuśćmy, że mamy nieograniczony budżet na rok czasu. Pakujemy walizki, wychodzimy z domu, łapiemy stopa. Podróżujemy i żyjemy fotografią, robimy to, co kochamy. Chciałybyśmy w każdym miejscu mieć sesję, w naszym, typowo lifestylowym klimacie, pokazując przy tym wszystkim kulturę danego kraju. To byłoby ekscytujące.

 

Sandra: - Zabawne, że po skonfrontowaniu przemyśleń okazuje się, że mamy taki sam pomysł. Tak! Fotograficzna podróż dookoła świata byłaby chyba czymś po odbyciu której mogłabym śmiało powiedzieć - mogę umierać. Czyż może być piękniej! Fotografie Doroty są właśnie takie - czasami przypadkowość, albo pozorna wpadka i zły kadr, moja nie do końca roztropna mina bywają strzałami w dziesiątkę. Tego typu wyprawa sprzyjałaby pozornej przypadkowości, a założę się, że zrodziłaby się wtedy seria życia Doroty i moja.

Jakie zdaniem każdej z was cechy powinna mieć modelka idealna i idealny fotograf?

Sandra: - To, że modelka ma być dynamiczna, otwarta, punktualna, kontaktowa i mieć ciekawą urodę, to wie każdy. Umiejętności w pozowaniu też mają znaczenie, ale można się ich nauczyć - poprzez obserwowanie dobrych fotografii, filmików, przyglądaniu się sobie w lustrze. Ja tak właśnie robię. Często przed sesją „tańczę" przed lustrem. To wzmaga świadomość naszego ciała, demonstruje nam czego unikać, żeby chociażby nie robić sobie krzywdy, skrótów itd. Przed lustrem warto ćwiczyć mimikę. Może z boku wygląda to śmiesznie, ale zapewniam, że ma sens. Obecnie jednak największym problemem modelek albo dziewczyn, które usilnie próbują nimi się stać, jest według mnie obawa przed wyglądaniem „brzydko", ciekawie, intrygująco. Dobra modelka podejmie się różnych wyzwań - od złowrogiej diablicy, po maryjne uniesienia.

 

fot. Dorota Deka accident, modelka: Sandra Plajzer nietrywialna

 

- Nie pomyśli nawet o tym, iż może wyglądać mniej apetycznie, bo wie, że trud się opłaci, wyjdą niezwykłe zdjęcia. Nawet pomijam już typową komercję, bo wtedy to pieniądze wskazują, co się da, a czego nie. Co to za modelka, która pokazuje tylko swój lewy profil, bo „z prawego wgląda nieładnie". Mamy być jak kameleony, uładzona drapieżność. Zmienność, różnorodność, wyjście ku wizji fotografa - to absolutnie znaczące. Co do fotografów,  ważny dla mnie jest dobry kontakt, rozmowa. Gdy wystąpi między nami jakieś zrozumienie, bliskość, wtedy zdjęcia same się dzieją. Tak właśnie mam z Dorotą, nasza przyjaźń zaowocowała „intymną" relacją, która dobrze wpływa na zdjęcia. Ach! I modelka to człowiek, osoba. Nie znoszę, gdy fotografowie uważają je za obiekty. Owszem czasami są tylko dopełnieniem, jakiegoś ubrania, konstrukcji, ale bez niech te zdjęcia nie byłyby tak piękne i żywe. Szanujmy się. To w każdym zawodzie jest niezbędne.


Czego życzyć każdej z was na przyszłość?


Dorota: - Wydaje nam się, że można nam życzyć czegoś podobnego. Pozowanie i fotografowanie to coś wspaniałego. Cudownie jednak połączyć to z pracą i zarabianiem. Proszę życz więc nam masy arcyciekawych projektów i zleceń. Życz wspaniałych, dobrych ludzi, z którymi będziemy współpracować.

 

Sandra: - Wierzymy, że nasza otwartość, oddanie i „namiętność" zaowocują harmonią - między pasją i pracą. Może trąci banałem, ale czasami te banały są najtrudniejsze. Spełnienia, realizacji pragnień - tego sobie życzymy.

 

 

Komentarze (0)

Twój komentarz może być pierwszy

Skomentuj
Zostało 4000 znaków do wpisania