Sagaj Photography: Nasza estetyka jest w nas, jej nie trzeba szukać – wywiad z Sagajem

Dodano: 06.08.2021

Tego fotografa nie trzeba przedstawiać. Sagaj założył konto w MaxModels 10 lat temu. Jego zdjęcia nieustannie wywołują mnóstwo emocji, a portfolio stale gości na szczytach rankingów popularności. W mediach społecznościowych obserwują go setki tysięcy osób, które podziwiają jego portrety nieziemsko pięknych kobiet. Zdarza się jednak, że dzieląc się swoimi pracami, zauważa on przejawy rasizmu czy hejtu. Sagaj opowiedział nam też o drastycznych ingerencjach w wygląd modelek na zdjęciach i zdradził, dlaczego często powtarza, że jest Zenkiem Martyniukiem fotografii.

 

 

Zobacz portfolio Sagaja w MaxModels >>>

 

Kamila Bińczak: Zdjęcia, które wykonujesz, są dopracowane i zachwycające. W twoim portfolio znajdują się głównie fotografie kobiet w naturalnych stylizacjach, a wzrok przyciąga ich niezwykła uroda. Czy w twoich pracach najważniejsze jest wydobycie i przedstawienie kobiecego piękna? Czy taki efekt przynosi ci satysfakcję?

 

 

Sagaj: - To jest właśnie kwintesencja mojego podejścia do fotografii. Naturalność i piękno, głównie kobiet. Oczywiście niektórzy powiedzą, że mój styl obróbki nie ma nic wspólnego z naturalnością, ale ja to widzę inaczej. Nie lubię mocnych makijaży, przesadzonych stylizacji, w których kobieta się gdzieś gubi. Jestem portrecistą. Dla mnie twarz kobiety jest najważniejszym elementem zdjęcia. Reszta jest tylko dodatkiem. Często bardzo pięknym dodatkiem.

 

 

 

Różnorodność raczej nie jest cechą, która przychodzi na myśl o twoim portfolio. Mimo tego twoje fotografie nie nudzą. Jednak czy nie brakuje ci tej odmienności? Na twojej stronie możemy zobaczyć, że robiłeś też zdjęcia w całkowicie innym stylu - np. podróżnicze, ale nie rzucają się one w oczy w twoich profilach społecznościowych. Czy można je gdzieś śledzić?


- Różnorodność moim zdaniem nie powinna być cechą jakiegokolwiek portfolio. Bo to oznaczałoby brak swojego stylu, wewnętrzne zamotanie. Słyszę często, że fotograf poszukuje swojego stylu. Ja tego do końca nie rozumiem. Mój styl jest we mnie. On może ewoluować, ale na pewno nie zmieniać się drastycznie co kilka miesięcy. Gdy słyszę o poszukiwaniu swojego stylu, a co za tym idzie, widzę brak konsekwencji w czyjejś twórczości, odbieram to raczej jako poszukiwanie stylu, który się dobrze „sprzeda".

 

Nasza estetyka jest w nas, jej nie trzeba szukać. I ja mogę od czasu do czasu zrobić odmienne zdjęcie, ale w ramach zabawy, czy też chęci udowodnienia sobie, że potrafię. Nie rozumiem też pędu do robienia zdjęć tak, jak ten lub tamten fotograf. Róbcie swoje. A jeżeli wasz styl jest podobny do czyjegoś, to niech będzie podobny przez przypadek, a nie z premedytacji. Jeśli chodzi o moje zdjęcia czy relacje podróżnicze, to one są. Na Insta Stories pokazuję głównie moje podróże. Mam też drugi profil na Instagramie, gdzie publikuję tylko i wyłącznie zdjęcia z moich wojaży.

 

 

 

Świetnie, że masz dedykowane miejsce dla tych zdjęć, na pewno wiele osób jest ciekawych także twojego innego spojrzenia na świat i ludzi. Wracając do portretów - fotografowałeś modelki w różnych zakątkach świata. Czy typ urody charakterystyczny dla jakiegoś obszaru jest dla ciebie szczególnie inspirujący?


- Ja uwielbiam różnorodność. Również w urodzie kobiet. Oczywiście są pewne cechy urody kobiecej, które preferuje, ale spectrum tych cech jest bardzo szerokie. I nie jest to związane z geografią. Nie jadę do Chin, by fotografować Chinki. Po prostu tam jest ich więcej niż gdzie indziej. Nie fotografuję głównie białych kobiet z tego powodu, że to mój ulubiony typ urody. Fotografuję je częściej, bo mieszkam w tej części świata. Przebywając w Stanach Zjednoczonych mam tę możliwość, że mogę postawić przed moim obiektywem tak naprawdę kobiety o urodzie z każdego zakątka świata. Może dlatego tak kocham Stany - za różnorodność i koegzystencję.

 

Niestety zauważyłem, że wielu moich fanów czy też followersów, świadomie lub nieświadomie, ma zadatki na rasistów. Postując zdjęcie Azjatki, dziewczyny czarnoskórej czy o urodzie arabskiej z automatu wiem, że to zdjęcie będzie mniej popularne od zdjęcia z wizerunkiem kobiety o urodzie europejskiej - niestety. Mimo to nie mam zamiaru przestać fotografować kobiet wszystkich ras i religii. Dla mnie najważniejsze jest, czy dziewczyna podoba się mi. A z tym nie jest tak łatwo.

 


Ostatnio apelowałeś w social mediach do kobiet, że nie powinny odczuwać zazdrości, patrząc na zdjęcia pięknych modelek. Pokazałeś też, jak kilkoma kliknięciami na iPhonie możesz całkowicie zmienić twarz osoby na zdjęciu. Co sądzisz o wprowadzanych w różnych krajach ograniczeniach wykorzystywania zdjęć po retuszu w reklamach czy konieczności oznaczania obrobionych ujęć w social mediach?


- Tak naprawdę to żyjemy w takich czasach, że nie da się już tego kontrolować. Sam wielokrotnie byłem proszony przez modelki o poprawienie tzw. polaroidów, ale tak żeby nie było widać zmian. Tworzenie zakazów spowoduje tylko powstanie jakiegoś podziemia retuszerskiego, które dalej będzie to robić, ale zostawiać mniej śladów po sobie. Na Instagramie w zasadzie jest już wprowadzone oznaczanie zdjęć i relacji poprzez wyświetlanie nazwy filtru, który został zastosowany. Ostatnio jest to moją główną rozrywką na tej platformie. Oglądam relacje modelek czy też insta-celebrytek i testuję na sobie filtry, których użyły. W większości zmieniają drastycznie wygląd osoby, która je zastosowała.

 


Jeśli chodzi o drastyczną ingerencję w wygląd na zdjęciach, to wspominałeś też historię, gdy na sesji pojawiła się zupełnie inna osoba od tej, z którą się umawiałeś. Trafiają się więc tak ekstremalne przypadki, że nawet tobie, jako osobie znającej tajniki fotografii i retuszu, zdarza się mylnie ocenić czyjś potencjał na podstawie obrobionych zdjęć?


- Oczywiście, że jako doświadczony retuszer widzę na pierwszy rzut oka, iż coś zostało zmienione, ale zawsze pozostaje pytanie, jak bardzo! Bo ja też poprawiam pewne niedoskonałości urody, ale tak, by modelka wciąż przypominała siebie. Natomiast wtedy mówiłem o ekstremalnych przypadkach, których znam wiele. Kilku fotografów po moim poście dotyczącym rozczarowań przesłało mi swoje „wpadki". Były to zdjęcia modelek z ich instagramów i zdjęcie tych samych dziewczyn, gdy pojawiały się na sesji. Zawsze te porównania wywoływały reakcje typu: „Nieeee! Żartujesz?!".

 

 

Dla wielu osób twoje prace są wzorem i inspiracją. Organizujesz też warsztaty dla fotografów. Jakie masz podejście do przekazywania swojej wiedzy i umiejętności?


- Lubię uczyć. Bardzo. Lubię przekazywać wiedzę. Sprawia mi to satysfakcję. Zawsze powtarzam, iż nie mam problemu z tym, że przekazuję innym tajniki tego, jak robię swoje zdjęcia. Ja wiem, że technika to nie wszystko. Każdy ma swoją estetykę w sobie, każdy ma swoje predyspozycje. Przez to na swój sposób jesteśmy unikatowi. I nawet jeżeli widzę, że ktoś bardzo chce być mną, to jednak wiem, że nigdy nie będzie. Bo inaczej widzi świat, kolory, inny typ urody uważa za atrakcyjny. Natomiast jeżeli któryś z moich uczniów wyrasta ponad przeciętną, to ja się tylko z tego cieszę - satysfakcja nauczyciela.

 

 

 

Zobacz więcej zdjęć Sagaja >>>


Konto na Maxmodels masz już 10 lat. Twoje portfolio cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem wśród osób z branży fotomodelingowej i nie tylko. Jednak w opisie profilu piszesz o zaczepkach, dajesz też do zrozumienia, że bywasz tematem i częścią rozmów, czy sytuacji - niekoniecznie w pozytywnym sensie. Myślisz, że to pokłosie sukcesu, jaki osiągnąłeś?


- Kiedyś rozmawiając z moją dobrą znajomą na temat powodów lub też motywacji, jakimi kierują się ludzie, których ja nazywam psychofanami, a inni hejterami, usłyszałem od niej jedno zdanie, które pamiętam do dziś: „Nie da się racjonalizować szalonego umysłu". I tyle - przyjmuje, jako fakt, że tacy ludzie i takie zjawisko istnieją i że jest to całkowicie poza mną. Powiem więcej: traktuję moich psychofanów, jako moich największych fanów. Zajmuję tak wielką część ich życia, marnują tyle energii, żeby rozmawiać na mój temat, dowiadywać się, co się dzieje w moim życiu, podglądać mnie z fałszywych profili, że naprawdę zasługują na to miano. Czy kieruje nimi zazdrość czy zawiść tego, nie wiem. Szalonych umysłów nie staram się racjonalizować :-)

 

 


Na samym Instagramie obserwuje cię ponad 200 tysięcy osób, wśród nich z pewnością wiele jest takich, które marzą o tym, żeby stanąć przed twoim obiektywem. Z jaką najdziwniejszą propozycją współpracy się spotkałeś?


- Hmm. Taką najśmieszniejszą propozycją, jaką kiedykolwiek dostałem, była prośba, abym przyleciał do Chicago, by zrobić portrety... pudelkowi. Jego pani była zachwycona moim portretami kobiet i chciała, żeby jej maleństwo też miało takie ładne zdjęcia. Do sesji nie doszło, bo wszystko rozbiło się o logistykę.


Uwielbiamy twoje portrety kobiet, jednak musimy przyznać, że żałujemy, że nie doszło do tej sesji! Natomiast wracając do rzeczy, które udało się zrealizować, to co traktujesz jako swoje największe, fotograficzne osiągnięcie do tej pory? Do czego dążysz?


- Nie twierdzę, że mam jakieś wybitne osiągnięcie fotograficzne. Nie uważam się również za wielkiego artystę. Na swoich warsztatach często powtarzam, że jestem takim Zenkiem Martyniukiem fotografii. Kocham to, co robię, ludzie mi za to płacą, pozwala mi to żyć tak, jak chcę i daje wolność. I to chyba jest to osiągnięcie. Jestem wolny! I to że wiele ludzi w różnych zakątkach świata słyszało o Sagaju, chciałoby go poznać, posłuchać, mieć zrobione zdjęcia przez niego. To jest dla mnie bezcenne.

 

 

 

 

Rozmawiała: Kamila Bińczak

Zdjęcia: fot.: Sagaj

 

 

Zobacz też:


To one stoją za sukcesem sportów walki? Uroda przyciąga miliony kibiców >>>


Skąpo ubrane modelki na skraju budynków. Ich zdjęcia zrobiły furorę

 

Ich uroda wzbudza kontrowersje. Dzięki temu zarabiają krocie >>>

 

 

Reklama

 

Komentarze (1)

Skomentuj
tukanstudiopoznan
Fotograf
12 sierpnia 2021
Nasza estetyka jest w nas, jej nie trzeba poprawiać.Ten , kto ją poprawia , jej nie akceptuje.